You are unforgettable

Od początku miał być to post o zdjęciach, które można zrobić bez wychodzenia z domu. Chciałam żebyście zwrócili uwagę na piękno które macie codziennie w swoim otoczeniu ale nie zwracacie na nie uwagi. Niestety przerodziło się to w coś innego. Nie chciałam poruszać tutaj takich kwestii ale skoro uważam bloga za swój "odstresowywacz" i pamiętnik to myśle, że tym bardziej powinnam tu pisać o rzeczach które mnie bolą i smucą zarówno jak i o tych najwspanialszych i najradośniejszych. Myślę, że każdy z Was kiedyś znalazł się w takiej sytuacji. Chodzi o śmierć, śmierć ukochanego zwierzaka. Bestia nie był zwykłym zwierzakiem. Znalazłam go przypadkiem na tablicy facebooka, a dokładniej post o chorych kociakach do oddania. Udało nam się go zabrać, w sumie to uratować przed uspaniem i przedłużyć jego życie które wszyscy już skreślili. Moja siostra zajęła się wszystkim, bo w sumie to tak, była jego mamą. Był to jej kot. Jej Bestia. Leczenie było dla niego na pewno okropnie bolesne, nie udało się uratować chorego oka. Ale wyszedł z innych chorób, które go dotknęły. Od pierwszego dnia był energiczny, wesoły i wdzięczny. Kot ideał. Aż tu nagle, po 5 miesiącach sielanki i radości okazało się, że jest nieuleczalnie chory. Nie wiem czy ktoś z Was kiedykolwiek czuł taki ból i smutek. Bo dla mnie nadal jest to okropnie trudne. Mimo, że od tego strasznego dnia minęły dopiero dwa tygodnie. Nie wiem jak moja siostra daje radę, naprawdę. Nie chce żebyście się smucili czytając to. Zacznijcie doceniać wszystko i wszystkich, żyjcie pełnią życia, niczego nie żałujcie, kochajcie bezgranicznie i cieszcie się życiem...